Faworki, chrusty, a może maja jeszcze jakąś inną nazwę? Jeden z nieodłącznych elementów Tłustego Czwartku. W moim Rodzinnym Domu towarzyszyły nam od zawsze. Najlepiej smakowały te smażone w głębokim tłuszczu (smalcu), odsączane i obtaczane przeze mnie i moją młodszą Siostrę w cukrze pudrze. Chrupiące, cienkie i delikatne. Znikały w oka mgnieniu.
Zapraszam Was na chrusty mojej ukochanej Mamy :)
Składniki:
2 szklanki mąki
3 żółtka
szczypta soli
1 łyżka spirytusu
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3 łyżki śmietany
Przygotowanie:
Wyrobienie ciasta na faworki jest niezwykle proste. Wszystkie składniki umieszczamy w misce i wyrabiamy ręcznie przez około 10 minut.
Po tym czasie układamy ciasto na stolnicy i "bijemy" je wałkiem do ciasta z każdej strony przez około 15 minut ( w moim rodzinnym domu ten przywilej należał do Taty) Im dużej wyrabiamy i ubijamy ciasto, tym po usmażeniu jest ono bardziej delikatne i kruche.
Ciasto rozwałkowujemy na cienki placek. Nożem kroimy paski grubości ok 3-4 cm szerokości i ok 6cm długości, po środku każdego robimy delikatne nacięcie. Jeden kraniec ciasta przekładamy przez otwór i delikatnie pociągamy. Przed smażeniem układamy przygotowane chrusty na stolnicy. Smażymy z obu stron w rozgrzanym smalcu do 180 stopni przez około 30-45 sekund z każdej strony.
Studzimy na ręczniku papierowym. Obtaczamy w cukrze pudrze.
Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz